Jak miernoty Generałom stopnie odbierali
: środa, 7 marca 2018, 21:36
W ostatnich dniach przyjęto, niespotykaną w cywilizowanym świecie, podłą i haniebną ustawę umożliwiającą degradacje oficerów nawet po ich śmierci. Obecnie rządzącym, jak deklarują przecież gorliwym chrześcijanom, zasady wiary, nie mówiąc już o kulturze cywilizacji europejskiej, nie przeszkadzają w grzebaniu w trumnach i zrywaniu nieboszczykom dystynkcji.
Ta swoista postać nekrofilii jest im chyba bardzo potrzebna, by zrobić z siebie "jedynych sprawiedliwych, rycerzy nowej prawdy objawionej i zbawców narodu".
Jednak aby to zrobić trzeba najpierw „stuningować” historię, jaka by ona nie była, a przeciwników zgnoić i odsądzić od czci i wiary. W sumie ci „majsterkowicze historii” i propagandyści pisanych na nowo dziejów RP nie są nawet w tym co robią oryginalni - naśladują wiernie działaczy partyjnych, którzy wprowadzali w Polsce nowy ustrój socjalistyczny w latach 40-tych XX w. (tak, tak – socjalistyczny, gdyż komunizmu w Polsce nigdy nie było, a ci którzy używają tego określenia są po prostu nieukami – w PRL-u była, niedopuszczalna w komunizmie, prywatna własność środków produkcji: rolnictwo, rzemiosło, …).
Ale nawet ówczesnym partyjniakom nie przyszedł do głowy pomysł pozbawiać stopni wojskowych marszałków i generałów, choćby np. Bora-Komorowskiego(podjął nieracjonalną z wojskowego punktu widzenia decyzję o wybuchu powstania warszawskiego, doprowadzając do zburzenia stolicy i śmierci niespełna 200 tys. cywilnych mieszkańców Warszawy), Rydza-Śmigłego (za dezercję w 1939 r.), Piłsudskiego (przelał przecież bratnią, polską krew w roku 1926 - liczba ofiar zamachu majowego to około 1000 osób, w tym 379 zabitych, a np. liczba ofiar stanu wojennego to od 40 do 122 osób), i innych.
Na szczęście nawet gdy ci, którzy mają czelność stawiać się w roli sędziów i jedynych sprawiedliwych, a którzy w czasie stanu wojennego nie byli nawet w planach, zrobią z generałów szeregowców, to i tak o nich słuch zaginie szybko i na wieki, a o postaciach trwale związanych z historią naszego kraju nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie mówił: szeregowy Jaruzelski, szeregowy Hermaszewski, szeregowy Petelicki, szeregowy Czempiński, którzy dla Polski zrobili więcej niż cała obecna pożal się Boże, tzw. klasa polityczna razem wzięta.
Państwo silne i honorowe nie mści się na trupach i nie zaciera niewygodnych śladów w swojej historii. Nie ma zresztą państw, które mają czyste sumienia. Nasze wzorce demokracji: Amerykanie, Anglicy i inne kraje zachodu mają o wiele więcej na sumieniu niż Polska, ale tamtejszym politykom do głowy nie przyszło by manipulować swoją historią.
Historią niech zajmują się po prostu historycy. Politycy co najwyżej powinni z historii wyciągać wnioski – ale do tego trzeba wiedzy i intelektualnego wysiłku, a z tym jest jak widać i słychać ...
Natomiast zwykli, ale mądrzy ludzie sprawę ocenili właściwie:
Ta swoista postać nekrofilii jest im chyba bardzo potrzebna, by zrobić z siebie "jedynych sprawiedliwych, rycerzy nowej prawdy objawionej i zbawców narodu".
Jednak aby to zrobić trzeba najpierw „stuningować” historię, jaka by ona nie była, a przeciwników zgnoić i odsądzić od czci i wiary. W sumie ci „majsterkowicze historii” i propagandyści pisanych na nowo dziejów RP nie są nawet w tym co robią oryginalni - naśladują wiernie działaczy partyjnych, którzy wprowadzali w Polsce nowy ustrój socjalistyczny w latach 40-tych XX w. (tak, tak – socjalistyczny, gdyż komunizmu w Polsce nigdy nie było, a ci którzy używają tego określenia są po prostu nieukami – w PRL-u była, niedopuszczalna w komunizmie, prywatna własność środków produkcji: rolnictwo, rzemiosło, …).
Ale nawet ówczesnym partyjniakom nie przyszedł do głowy pomysł pozbawiać stopni wojskowych marszałków i generałów, choćby np. Bora-Komorowskiego(podjął nieracjonalną z wojskowego punktu widzenia decyzję o wybuchu powstania warszawskiego, doprowadzając do zburzenia stolicy i śmierci niespełna 200 tys. cywilnych mieszkańców Warszawy), Rydza-Śmigłego (za dezercję w 1939 r.), Piłsudskiego (przelał przecież bratnią, polską krew w roku 1926 - liczba ofiar zamachu majowego to około 1000 osób, w tym 379 zabitych, a np. liczba ofiar stanu wojennego to od 40 do 122 osób), i innych.
Na szczęście nawet gdy ci, którzy mają czelność stawiać się w roli sędziów i jedynych sprawiedliwych, a którzy w czasie stanu wojennego nie byli nawet w planach, zrobią z generałów szeregowców, to i tak o nich słuch zaginie szybko i na wieki, a o postaciach trwale związanych z historią naszego kraju nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie mówił: szeregowy Jaruzelski, szeregowy Hermaszewski, szeregowy Petelicki, szeregowy Czempiński, którzy dla Polski zrobili więcej niż cała obecna pożal się Boże, tzw. klasa polityczna razem wzięta.
Państwo silne i honorowe nie mści się na trupach i nie zaciera niewygodnych śladów w swojej historii. Nie ma zresztą państw, które mają czyste sumienia. Nasze wzorce demokracji: Amerykanie, Anglicy i inne kraje zachodu mają o wiele więcej na sumieniu niż Polska, ale tamtejszym politykom do głowy nie przyszło by manipulować swoją historią.
Historią niech zajmują się po prostu historycy. Politycy co najwyżej powinni z historii wyciągać wnioski – ale do tego trzeba wiedzy i intelektualnego wysiłku, a z tym jest jak widać i słychać ...
Natomiast zwykli, ale mądrzy ludzie sprawę ocenili właściwie: