Jak co roku, w ostatni weekend sierpnia KBM, by podnieść ducha bojowego przed bitwą pod Komarowem, organizuje na daczy Mansona biesiadę klubową.
Przygotowania zaczęły się już miesiąc wcześniej od upolowania dzika. Pełną parą ruszyły na tydzień przed terminem imprezy. W piątek wszystko było dopinane na przysłowiowy "ostatni guzik":
Nawet komary i mrówki nie mogły zakłócić naszego spotkania - Prezes nie dał im najmniejszych szans:
Przybył Tadeo z atrybutem:
który został wykonany na zamówienie i ku uciesze Mansona:
do przeprowadzenia jednego z konkursów dla Pań oczywiście!
Łysy podłączał jakieś dziwne urządzenia z mnóstwem kabli i mikrofonów, ale ponieważ ostatnio w naszym kraju wszyscy wszystkich nagrywają wcale się tym nie przejęliśmy.
Sabix od razu przyszykował sobie własną sypialnię do której w trakcie imprezy usilnie zapraszał wszystkie napotkane "białogłowy":
Nadeszła wreszcie ta godzina i członkowie klubu oraz zaproszeni goście zaczęli się zjeżdżać.
Powitania były bardzo serdeczne:
Niektórzy dostępowali zaszczytu powitania z Jego Ekscelencją Prezesem.
Większość jednak musiała się przedtem wyspowiadać ze swych uczynków:
Gdy byliśmy już duchowo przygotowani przyjechał upieczony dzik:
oraz Dziki:
Jak wiadomo z dziczyzną trzeba ostrożnie, więc mając w pamięci tę maksymę Dziki dostał kielicha, a dzik tak na wszelki wypadek:
Podziałem dziczyzny zajął się oczywiście, mający największe w tym doświadczenie, Imć Zagłoba:
Jednak patrząc na jego późniejsze z dzikiem poczynania można odnieść wrażenie, że miał jakiś inny, ukryty powód:
Biesiada rozpoczęła się na całego. Stoły uginały się od jadła i napitków, a my ruszyliśmy do kulinarnej rozpusty.
Posileni przystąpiliśmy do, będących niespodzianką dla większości uczestników, konkursów.
Pierwszym z nich było strzelanie w parach do teściowej (dla uspokojenia dodam, że oczywiście do ich dość ciekawych fotek na tarczach):
Niektórym tak się to spodobało, że kontynuowali zawody już w pojedynkę:
Dużym wyzwaniem dla naszych Pań był konkurs pod enigmatyczną nazwą "rzut na penisa":
Było też karaoke:
oraz tańce, hulanki, swawole:
Niepowtarzalny klimat imprezy podkreślało ognisko, gitary w rękach Kazka, Tadka, Aleksa oraz sekcji rytmicznej w osobie Zgrywusa. No i oczywiście nocne Polaków rozmowy pod pięknym gwiaździstym niebem:
I tak prawie do rana.
Nazajutrz ci, którzy mogli oddawali się relaksowi w niedzielnym słońcu, posilając się np. pyszną jajecznicą.
Dla zredukowania wskazań alkomatów niektórzy próbowali chłodzić głowy jazdą "zaprzęgami" Zgrywusa i Józka po lesie:
Przybyły też konno piękne i jak nam się wydawało spragnione seksu amazonki.
Niestety okazało się, że były spragnione czegoś zupełnie prozaicznego:
W końcu "pole bitwy" trzeba było choć trochę uporządkować:
pomóc przy odjeździe:
oraz pożegnać naszych gościnnych gospodarzy: Elę i Mansona.
Za rok "Mansonada 2015".
A za 2 tygodnie spotykamy się u Zagłoby na "Owocobraniu 2014".
Mansonada 2014
-
- Zwykły forumowicz
- Posty: 2808
- Rejestracja: poniedziałek, 19 lutego 2007, 08:39
- Motocykl: FJR 1300
- kaktus
- Zwykły forumowicz
- Posty: 247
- Rejestracja: niedziela, 18 października 2009, 20:20
- Motocykl: Transalp 600
- Lokalizacja: Chełm
Re: Mansonada 2014
He he widzę że umiecie się dobrze bawić humor, dzik, konie tylko pozazdrościć w dobrym znaczeniu tego słowa
Transalp 600