A o wróbelku słyszałeś?

Uśmiechnij się...
Deletet

A o wróbelku słyszałeś?

Post autor: Deletet »

Jedzie sobie motocyklista 150 km/h a tu z naprzeciwka leci wróbeleki dup go w kask. Stracił wróbelek przytomność i upadł na ulicę, ale motocyklista był miękkiego serca, zatrzymał się, podniósł ptaszka z drogi i zabrał nieprzytomnego do domu. W domu wsadził go do klatki, dał mu chlebek i wodę i zostawił aż się ocknie... Po jakims czasie wróbelek budzi się, rozgląda i widzi: naokoło kraty, na podłodze chleb i woda "O kur zabiłem motocyklistę !!!" Chyba najsłynniejszy kawał na grupie pl.rec.motocykle . Istnieje nawet powiedzenie "A o wróbelku słyszałeś?"
wally

Post autor: wally »

albo inny gwozdz - po czym poznac zadowolonego motocykliste ? hehehe chyba ma dluzsza brode niz wrobelek :)
Deletet

Post autor: Deletet »

Jest jeszcze jeden kotlet, O Staszku. Powalił mnie na podłogę i tak się tarzałem przez pół godziny. Ale pewnie znacie.
Marek

Post autor: Marek »

Dawaj ten o Staszku. Ja nie słyszałem.
Deletet

Post autor: Deletet »

No cóż historia jakich wiele...

Staszek był wielkim pasjonatem motorów. Miał Harleya - najważniejszą rzecz w swoim życiu! Dbał o niego, pucował wazelina do połysku, niemalże nosił na rękach, bez mała spał z nim nawet.

Któregoś dnia dziewczyna zaprosiła go na niedzielny obiad do swojego domu.
"Stasiu" - powiedziała - "znamy się już dwa tygodnie. Chciałabym, żebyś poznał moich rodziców."
"Czemu nie" - odparł Staś.


Nadeszła niedziela, Staś wyprowadził motor z garażu, wyciagnął pudełko z wazeliną, szmatkę i dalejże glansować! I tak przy tym wazelinowaniu zastało go południe. Jeszcze tylko ostatni rzut oka na motocykl, mała poprawka, wazelinka i... Staś z Harleyem byli gotowi! Podjechał pod dom dziewczyny, ustawił motor przed oknem salonu i zapukał...

"Witaj Stasiu" - dziewczę promieniało szczęściem - "Wejdź, zaraz będzie obiad. Muszę cię jednak uprzedzić o pewnym zwyczaju, panującym od dawna w naszej rodzinie. Otóż przy obiedzie, kto się pierwszy odezwie, ten garnki zmywa."
"Nie martw się" - Staś nie był w ciemię bity - "jestem małomówny z natury."

Zasiedli do stołu. Mama, tata, dziewczę i Staś. Rozmowa nie "kleiła się", co zresztą było do przewidzenia.

Matka patrzy na Stasia i myśli
- Ale wstyd! Taki sympatyczny chłopiec, a my tu ani słowa z nim nie zamieniamy! Co sobie o nas pomyśli? Zapytałabym go o rodzinę, o rodzeństwo, o ogród, ale nie mogę, bo będę garczki zmywać...

Ojciec siedzi, ani be ani me i myśli
- K***a obora jak nieszczęście! Zagadałbym do chłopaka, zapytałbym gdzie pracuje, czy lubi piwko, sport i wędkarstwo, ale jak??? Powiem coś, to mnie stara do garów wypieprzy...

Panienka siedzi jak na szpilkach i myśli
- Niechże ktoś coś powie wreszcie i pójdzie myć te garczki, a my wtedy na górę i tamtaramtamtam...

Staś dzielnie siedzi i milczy! Nie mówi nic, bo garczków myć też nie lubi... a tu nagle... patrzy w okno... a za oknem pada deszcz!!!!!!!
- Jezuuuuuu - myśli Staś - MOTOR!!!!!
Nie wie co robić. Nie przeprosi, bo pójdzie do garów, a Harleya rdza zeżre!

Rozejrzał się Stach... i dawaj panienkę na stół, kieckę w górę i jedzie ją od tyłu.
- Ktos pęknie i coś powie - myśli - on do garów, a ja do motoru!!!!!

Skończył Stasiek, siada i... nic! Cisza jak makiem zasiał...

Dziewczę zawstydzone oczy spuściło i myśli
- Co ten Stasiek taki napalony??? Mógł przecież poczekać aż pójdziemy na górę ...jak ja się teraz wytłumaczę rodzicom? I kiedy mam to zrobić? Przecież nie teraz, bo jak się odezwę, to pójdę garczki myć...poczekam...

Matka siedzi, oczom nie wierzy i myśli
- Co to za bydle moja córka do domu przyprowadziła??? Jak on mógł moją córkę tak potraktować??? Powiem mu co o nim myślę, ale później, bo jak się pierwsza odezwę, to bedę musiała garczki myć...

Ojciec siedzi, ślepia wlepił w Staszka i myśli
- O ten sk***yn j***y ch*j pie*****ny w d**e k***y...!!!!!!!! Przecież go sk**yna za***ie! Powiem mu co o nim myślę, ale później bo jak się mam pierwszy odezwać???

Deszcz leje jak z cebra, Stasiek załamka, nie wie co począć... na dodatek grad się zaczął, wali w Harleya jak w bęben...

- CO ROBIĆ !!!! - myśli...

I dalejże matkę na stól, kieckę matce w górę i jedzie ją od tyłu.
- Stary nie wytrzyma i coś mruknie przynajmniej - myśli Stach
- Stary do garów, a ja do motora!!! Skończył, siadł... i dalej cisza... nic...

Dziewczyna patrzy na Stacha i myśli
- Co za potwór z niego, samiec niewyżyty????? Najpierw mnie, potem moją matkę???
Zrywam z nim, ale powiem mu to po obiedzie, bo będę musiała garczki myć, jak się odezwę pierwsza...

Matka siedzi, czerwona jak buraczek i myśli:
- Nawet niezły ten chłopiec...i jaki... PRĘŻNY... źle go oceniłam... co sobie jednak mój stary pomyśli???? Powinnam się jakoś wytłumaczyć... ale może później, bo będę musiała garczki myć

Ojciec siedzi, oczy przeciera, piana na pysku, ale twadziel z niego więc milczy i tylko myśli
- Zabiję go, to pewne. Ale po obiedzie, bo teraz jak się odezwę, to pójdę garczki myć...

Grad, ulewa, burza z piorunami, wichura przewróciła motor Stacha prosto w wielką kałużę, pełną błocka, wody i wszelakich śmieci. Stach oczami duszy widzi rdzę pożerającą jego ukochanego Harleya...

Nie wytrzymał, wstał i mówi: "Macie może wazelinę ?"

Ojciec zrobił oczy jak denka od kufla, wstaje i mówi przerażony:

"To ja już pójdę i umyję te garczki..."


Morał: jeśli masz Harleya, umawiaj się tylko z dziewczynami, które mają zmywarki :)
Deletet

Post autor: Deletet »

Z klasyków jest jeszcze
o dobrym człowieku w niebie
o Arturze Davidsonie też w niebie
no i klasyk Łapanka pod barem
ale to już pewnie znacie albo wkleję będzie komplet w razie co wally wywally

Patrol.
Pewnej nocy patrol policyjny czatował pod pewnym pubem motocyklistów na potencjalnych sprawców naruszenia przepisów jazdy-pod-wpływem. Krótko przed zamknięciem spostrzegli motocyklistę, który wytoczył się na mientkich nogach z baru, przetoczył sie po wszystkich motocyklach próbując dopasować kluczyk do 5 różnych motocykli, zanim znalazł swój. Kiedy wreszcie go znalazł, usiadł na nim i siedział przez kilka minut kołysząc się ze spuszczoną głową i zerkając spode łba jak by się stąd wydostać. Wszyscy już opuścili bar i odjechali. W końcu i on dopasował sobie kask do głowy i telepiąc się okrutnie odpalił motocykl i zaczął powoli jechać. Policjanci tylko na to czekali - zgarneli chłopa z motocykla i poddali badaniu alkomatem. Po chwili oczekiwania wyświetlił się wynik: 0,0. Wkurzeni policjanci zaczeli dopytywać się - jak to mogło być, może się zaciął itp. Motocyklista na to spokojnie: - Wszystko ok, dzisiaj ja jestem dyżurnym do odwracania uwagi...

Artur Davidson poszedł do nieba.
Artur Davidson, wynalazca i założyciel HD Motor Corporation zmarł i poszedł do nieba. Św. Piotr witając go u bram rzekł: "Ponieważ byłeś dobrym człowiekiem, a Twoje motocykle zmieniły świat, w nagrodę możesz wybrać z kim chciałbyś tu przebywać". Po chwili zastanowienia Davidson powiedział: "Chcę przebywać z Bogiem". Św. Piotr zabrał więc Artura do sali tronowej i przedstawił go Bogu. Wtedy Artur zapytał Boga: "Czy to nie ty przypadkiem wynalazłeś kobietę?" "O, tak" odrzekł Bóg. "Więc muszę Ci powiedzieć, jak profesjonalista profesjonaliście, że Twój wynalazek ma kilka poważnych wad konstrukcyjnych: - występują duże wahania w przedniej części; - strasznie brzęczy przy wysokich prędkościach; - tył z reguły jest za miękki i za bardzo się trzęsie; - wlot powietrza jest zdecydowanie za blisko wydechu, oraz; - koszty utrzymania są horrendalne." "Hmmmm" rzekł Bóg "trudno się z tobą nie zgodzić, ale poczekaj chwilę". Podszedł do swego Niebiańskiego Komputera, wpisał kilka komend i po chwili wrócił z wydrukiem. "Cóż" powiedział do Artura Davidsona "możliwe, że popełniłem kilka błędów, ale z tych danych wynika, że zdecydowanie więcej facetów ujeżdża MÓJ wynalazek!"

Syn.
Pewien człowiek zmarł, a że był za życia bardzo dobry i uczynny dla innych, poszedł do nieba. Św. Piotr powitał go i mówi: "Ponieważ byłeś taki dobry dla innych, ja chcę zrobić coś dla Ciebie. Czy masz jakieś niezrealizowane marzenie?" "O, tak, Św. Piotrze" odrzekł człowiek "nigdy nie było mnie stać na motocykl,a zawsze marzyłem o Harleyu, i żeby tak nim mknąć szosą po horyzont, ciepły wiatr owiewałby mi twarz, w lusterku widziałbym zachód słońca, a wokół nikogo, cała szosa dla mnie." "Więc niech tak będzie" mówi Św.Piotr i po chwili facet już mknie na Electrze szosą prostą jak strzała, wokół cudowne krajobrazy oświetlone zachodzącym słońcem, wkoło żywej duszy. Facet czuje się wreszcie szczęśliwy, spełnia się marzenie jego życia . aż tu nagle z rykiem przelatuje tuż obok niego japoński "przecinak" z długowłosym facetem za sterami. Facet o mało z wrażenia nie zjechał do rowu, nastrój szlag trafił, więc wkur***ny teleportuje się z powrotem do Św.Piotra i pyta, nie przebierając w słowach, czemu ten złamał umowę. Na to św.Piotr, wyraźnie skruszony i zakłopotany: "Nic nie mogłem zrobić, to był Syn Szefa!"

i na deser

Furmanka.
Jedzie chłop z babą furmanką, droga pustawa, nudy, nagle ZIUUUU... i wyprzedza ich motocyklista bez głowy ... . "Dziwne" pomyślał chłop, ale jedzie dalej. Po chwili ZIUUUUU... i kolejny motocyklista bez głowy przelatuje obok furmanki. Chłop marszczy brwi, kombinuje przez chwilę po czym odwraca się i mówi: - Stara, rzuć no tę kosę gdzieś wyżej!

mało śmieszne :?
Zgrywus
Zwykły forumowicz
Posty: 804
Rejestracja: niedziela, 18 lutego 2007, 09:38
Motocykl: GL 1200, M-72 ruska rzeźba w niemieckim betonie
Lokalizacja: 50º27’13” 23º25’11”

Post autor: Zgrywus »

usmiałem sie jak ch***ra romoteka <ok> :)
Deletet

Post autor: Deletet »

a mnie się żal harego zrobiło.... :lol:
wally

Post autor: wally »

ROTFL :)

po zlocie w bilgoraju :
Więc mówi Pan doktorze, że to jest 23 tydzień ciąży?
- Tak, absolutnie.
- Dokładnie 23, a nie 27?
- Żadnych wątpliwości - 23 tydzień.
- Boże... Nie za tego za mąż wyszłam


Znajomy (motocyklista) dziś podesłał mi z forum: X miał wypadek na moto, poniżej relacja z odwiedzin u niego:

"Odwiedziliśmy go dziś dziś. Przekazaliśmy pozdrowienia, wydruki. Michał nie krył że jest wzruszony, i jak zwykle okrasił swą wypowiedź zgrabnymi i dowcipnymi słowami, jak to zawsze ma w zwyczaju czynić smile.gif. Wesołość ducha go nie opuściła, trzyma isę dzielnie, ma humor, lecz jeszcze brak mu sił na jakiś dłuższe pogaduchy.
Noga (lewa) ma złamanie otwarte (małe, ale jednak otwarte) 5cm nad kostką. Złożyli mu ją już, cała w gipsie. Palcami nogi rusza, więc jest dobrze. Miednica pęknięta w 3-4 miejscach, na razie niczym nie usztywniona. W czwartek ma mieć operację polegającą na "składaniu" miednicy w szpitalu w Otwocku, gdzie ponoć jest lekarz się w tym specjalizujący.
Opowiedział nam dokładnie, na spokojnie co się działo podczas kraksy. Pamięta wszystko, wie co się działo, świadomie walczył i reagował. Pamięta ślizg, pamięta chwilę uderzenia w zimie, pamięta GPZ'ta mijającego go ślizgiem na trawie. Zauważył na zegarach paląca się kontrolnę ciśnienia oleju, i pierwsze co powiedział facetowi który do niego podbiegł to: "niech mi Pan wyłączy silnik, bo się wałki pozacierają"...

Niezmierzona preria. Pod jedynym w okolicy drzewem siedzi Indianin. Trzyma w ręce reflektor od motocykla i płacze. Obok walają się pozostałe części rozbitego w trzy du*y motocykla. Kurz wokół jeszcze nie opadł. Po chwili wynurza się zza tumanów kurzu postać dostojnego misjonarza na koniu. Zatrzymuje się obok płaczącego Indianina i pyta:
- Co się stało, czerwonoskóry bracie?
- Wczoraj kupiłem od Bladych Twarzy - za dwa samorodki i dziesięć mustangów - metalowego konia. Nie powiem, bardzo dobry koń! Silny mustang jak rzadko się spotyka! A szybki jak strzała! Ale patrz Blada Twarzo - mówi, podsuwając misjonarzowi pod nos reflektor. - Takie wielkie oko, a ni chu*a nie widzi...

Krępy Czarny Carlo Kochający Inaczej siedział sobie wygodnie w fotelu, w jego ulubionym Salonie Piękności CALIENTE. "Robiono" mu włosy. Różne plastykowe folie, aluminiowe spinacze oraz kolorowe pasemka zwisały aż do jego muskularnych ramion.
Wydawać się mogło, że nic nie może zakłócić przyjemnej atmosfery panującej w Salonie. Stało się jednak inaczej. Z ulicy tuż pod oknem, dał się nagle słyszeć okropny pisk - tak jakby hamulce, potem coś strasznie huknęło. Słychać było czyjeś krzyki, piski, dźwięk tłuczonego szkła.
Prawie wszyscy z Salonu - klienci i obsługa - wyskoczyli na ulicę, by zobaczyć co się stało.
Zszokowani, ujrzeli nieprzytomnego motocyklistę, leżącego nieopodal pogiętego motocykla.
Krępy Carlo, kiedyś szkolony w udzielaniu pierwszej pomocy - nie tracąc czasu, podbiegł do leżącego. Usiadł okrakiem nad nim i zaczął ratować. Najpierw walnął go ze trzy razy w piersi, potem przyssał się do jego ust i tak dmuchnął, że motocyklista aż napęczniał. I tak kilka razy - walił, dmuchał, aż w końcu motocyklista odzyskał przytomność. Wszyscy odetchnęli z ulgą, ale na krótko. Po kilku sekundach ranny znów stracił przytomność.
Więc Carlo od początku: wali, całuje, dmucha, wali, całuje dmucha...
Zanim przyjechała karetka pogotowia, motocyklista coś ze cztery razy odzyskiwał przytomność. Po to tylko, by ją zaraz stracić.
Kiedy pakowano ofiarę do ambulansu, Sfrustrowany Carlo zwrócił się do lekarza pogotowia:
- Po prostu nie mogę zrozumieć dlaczego on tak ciągle mdlał... robiłem wszystko tak jak mnie na kursie uczono.
Lekarz, patrząc krzywo na Carla, wyjaśnił:
- Wejdź pan w jego skórę. Jedzie pan ulicą, świat jest piękny. Lasek - jak kaczek. Słoneczko świeci...
Wtem...ktoś z boku robi panu wielkie BUUUM ... i traci pan przytomność.
Następne co pan widzi po przebudzeniu, to jakiś wielki czarny pedał w zielonym czepku na głowie,
pełnym kolorowych, zwisających drutów siedzi na panu i bije, potem daje buzi i bije, daje buzi...i bije.
Byłbyś pan przytomny?!


mialem jeszcze wrzucic o suzuki ale i tak nikt tego nie przeczyta do konca :)
Zgrywus
Zwykły forumowicz
Posty: 804
Rejestracja: niedziela, 18 lutego 2007, 09:38
Motocykl: GL 1200, M-72 ruska rzeźba w niemieckim betonie
Lokalizacja: 50º27’13” 23º25’11”

:)

Post autor: Zgrywus »

przeczyta.. przeczyta spoko :)
wally

Post autor: wally »

Zgrywus specjalnie dla Ciebie suzuki : )



Pierwszego dnia szkoly, przed rozpoczęciem lekcji, nauczycielka
przedstawia nowego ucznia amerykańskiej klasie:
- To jest Sakiro Suzuki z Japonii.
Lekcja się zaczyna. Nauczycielka mówi:
- Dobrze, zobaczymy jak sobie radzicie z historią. Kto mi powie, czyje to są słowa: "Dajcie mi wolność albo śmierć"
W klasie cisza jak makiem zasiał, tylko Suzuki podnosi rękę i mówi:
- Patrick Henry, 1775 w Filadelfii.
- Bardzo dobrze Suzuki.A kto powiedział: "Państwo to ludzie, ludzie nie powinni więc ginąć"
Znowu wstaje Suzuki:
- Abraham Lincoln, 1863 w Waszyngtonie.
Nauczycielka spogląda na uczniów z wyrzutem i mówi:
- Wstydźcie się. Suzuki jest Japończykiem i zna amerykańską historię lepiej od was!
W klasie zapadła cisza i nagle słychać czyjś głośny szept:
- Pocałuj mnie w dupę pieprzony Japończyku
- Kto to powiedział? - krzyknęła nauczycielka, na co Suzuki podniósł rękę i bez czekania wyrecytował:
- Generał McArthur, 1942 w Guadalcanal, oraz Lee Iacocca, 1982 na walnym zgromadzeniu w Chryslerze.
W klasie zrobiło się jeszcze ciszej i tylko dało się usłyszeć cichy szept:
- Rzygać mi się chce...
- Kto to był? - wrzasnęła nauczycielka, na co Suzuki szybko odpowiedział:
- George Bush senior do japońskiego premiera Tanaki w 1991 podczas obiadu.
Jeden z naprawdę już wkurzonych uczniów wstał i powiedział kwaśno:
- Obciągnij mi druta!
Na to nauczycielka zrezygnowanym tonem:
- To już koniec. Kto tym razem?
- Bill Clinton do Moniki Levinsky w 1997 roku w Gabinecie Owalnym w Białym Domu - odparł Suzuki bez drgnienia oka.
Na to inny uczeń wstał i krzyknął:
- Suzuki to kupa gówna!
Na co Suzuki:
- Valentino Rossi w Rio na Grand-Prix Brazylii w 2002 roku.
Klasa już całkowicie popada w histerię, nauczycielka mdleje, gdy otwierają się drzwi i wchodzi dyrektor:
- Ku**a, takiego burdelu to ja jeszcze nie widziałem.
Na co odpowiada Suzuki:
- Kaczyński do wicepremiera Leppera na posiedzeniu komisji budżetowej w Warszawie w 2007 roku.

http://video.interia.pl/obejrzyj,film,10571
Zgrywus
Zwykły forumowicz
Posty: 804
Rejestracja: niedziela, 18 lutego 2007, 09:38
Motocykl: GL 1200, M-72 ruska rzeźba w niemieckim betonie
Lokalizacja: 50º27’13” 23º25’11”

:)

Post autor: Zgrywus »

dobre :)
jrball

Post autor: jrball »

jak juz o wróbelku mowa to kiedys kolega na studiach opowiedzial mi kawał.


Dzwoni rolnik do składu nawozowego i mowi: Panie coście za nasiona mi sprzedali, nic nierośnie...
--Sprzedawca na to: no jak nierośnie przecież już wiosna na wszystkich polach pełno zboża a u Pana nierośnie??
-No przecież mówię że nierośnie...
--Prosze Pana jak może nierosnąć, ale co małe jest czy wogóle niema?
-No nierośnie panie i już.
--Sprzedawca lekko podirytowany: Panie, to opisz mi pan jak to twoje zboże na polu wygląda, że mowisz, że nierośnie...
-na co rolnik: no jak wróbel przylecial i klęknął to mu plecy było widać.
Deletet

Post autor: Deletet »

Nie kumam :shock: po raz pierwszy w życiu nie kumam kawału.
Nie jest dobrze... :roll:
jrball

Post autor: jrball »

bo to z takich kawałów co trzeba je uslyszeć...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Humor”