Tożsamość klubów motocyklowych
: poniedziałek, 21 listopada 2011, 20:23
Z racji tego wszystkiego co się w tym roku wydarzyło w naszym regionalnym światku motocyklowym nasunęlo mi się kilka spostrzeżeń, którymi postanowiłem się z Wami podzielić i ewentualnie sprowokować dyskusję.
Klub motocyklowy może być, dzięki mądrości jego założycieli, wyrazisty i niepowtarzalny, może powielać zachowania/działania innych klubów, może również drogą podporządkowania się klubowi/zrzeszeniu klubów silniejszych wykorzystać przez nie wypracowany styl, charakter, tożsamość, sposób działania.
Pewne brzemienne w skutkach decyzje zpadają już w momencie powstawania klubu przy obieraniu jego nazwy, barw czy też opracowywania zformalizowanych zasad jego funkcjonowania np. statutu (konsekwencje dla tożsamości klubu mają np. zasady przyjmowania nowych członków, chociażby możliwość przyjmowania kobiet, osób pracujących w "resortach mundurowych" itp.). Istnieją np. kluby, które już w tym momencie popadły w pewną logiczną sprzeczność odwołując się np. do tradycji oręża polskiego a jednocześnie statutowo wykluczając możliwość uzyskania członkowstwa np. przez żołnierza!
Moim zdaniem klub motocyklowy powinien wypracować sobie własną tożsamość, niepowtarzalny charakter, image. Kluby, które nie były w stanie tego zrobić a miały świadomość takowej konieczności, korzystają z tożsamości już określonej obierając łatwiejszą z pozoru drogę podporządkowania się innemu klubowi jako tzw. suport, oddział itp. Nie jest to droga oryginalna, daje iluzoryczne poczucie bezpieczeństwa i siły z tytułu np. liczebności organizacji, pozwala często na noszenie zewnętrznych atrybutów mających świadczyć o przynależności i sile, ale jak wiadomo siła klubu nie wynika z tego co się nosi na plecach lecz z zaangażowania jego członków. Podporządkowanie się innej organizacji nakłada również duże ograniczenia wolności i autonomiczności oraz zobowiązuje klub do podejmowania pewnych działań/zobowiązań (często uciążliwych, czasochłonnych i ograniczających swobodę działania) na rzecz struktur nadrzędnych.
Optymalną sytuacją jest taka, w której klub wypracowuje własną oryginalną tożsamość w oparciu o tradycje i wartości miejsca/regionu w którym działa, kontynuując działalność i tradycje organizacji działającej w przeszłości lub wreszcie określając specyficzny kierunek/przedmiot swego działania, np. zrzeszając właścicieli konkretnej marki albo pasjonatów motocykli określonego rodzaju np. zabytkowych itp. Taką niepowtarzalną i unikatową cechą charakteryzował się kiedyś powszechnie znany i ceniony klub z Przemyśla.
Umiejętne ukształtowanie wizerunku klubu jest bezcenne: powoduje że jest on łatwo rozpoznawalny, może korzystać ze wsparcia/przychylności otoczenia, wzbudza szacunek nie tylko tym, że zrzesza ludzi posiadających oryginalną pasję ale również tym, że umiejętnie łączy tychże pasjonatów np. z historią i tradycjami miasta lub regionu, podejmowanymi działaniami na rzecz otoczenia, otwartością na współpracę z innymi organizacjami itp. Niestety mało jest takich klubów, a te nieliczne, które miały taki niepowtarzalny charakter zdarza się że rezygnują ze swej tożsamości na rzecz przynależności do "klubów sieciowych". Tu nasuwa mi się porównanie starego, obrośniętego wieloletnią historią i tradycją, niepowtarzalnego sklepu kolonialnego do osiedlowej, wszędzie takiej samej sieciowej "Biedronki" albo innego "Tesco" czy "Lidla".
Niestety proces zatracania narodowej tożsamości poprzez nieposzanowanie własnego języka, historii i tradycji narodowych, przywiązania do swych "małych ojczyzn" dotknął też szczególnie mocno nasze środowisko.
W czasach, które nadchodzą jest to nie tylko smutne ale i niebezpieczne.
Klub motocyklowy może być, dzięki mądrości jego założycieli, wyrazisty i niepowtarzalny, może powielać zachowania/działania innych klubów, może również drogą podporządkowania się klubowi/zrzeszeniu klubów silniejszych wykorzystać przez nie wypracowany styl, charakter, tożsamość, sposób działania.
Pewne brzemienne w skutkach decyzje zpadają już w momencie powstawania klubu przy obieraniu jego nazwy, barw czy też opracowywania zformalizowanych zasad jego funkcjonowania np. statutu (konsekwencje dla tożsamości klubu mają np. zasady przyjmowania nowych członków, chociażby możliwość przyjmowania kobiet, osób pracujących w "resortach mundurowych" itp.). Istnieją np. kluby, które już w tym momencie popadły w pewną logiczną sprzeczność odwołując się np. do tradycji oręża polskiego a jednocześnie statutowo wykluczając możliwość uzyskania członkowstwa np. przez żołnierza!
Moim zdaniem klub motocyklowy powinien wypracować sobie własną tożsamość, niepowtarzalny charakter, image. Kluby, które nie były w stanie tego zrobić a miały świadomość takowej konieczności, korzystają z tożsamości już określonej obierając łatwiejszą z pozoru drogę podporządkowania się innemu klubowi jako tzw. suport, oddział itp. Nie jest to droga oryginalna, daje iluzoryczne poczucie bezpieczeństwa i siły z tytułu np. liczebności organizacji, pozwala często na noszenie zewnętrznych atrybutów mających świadczyć o przynależności i sile, ale jak wiadomo siła klubu nie wynika z tego co się nosi na plecach lecz z zaangażowania jego członków. Podporządkowanie się innej organizacji nakłada również duże ograniczenia wolności i autonomiczności oraz zobowiązuje klub do podejmowania pewnych działań/zobowiązań (często uciążliwych, czasochłonnych i ograniczających swobodę działania) na rzecz struktur nadrzędnych.
Optymalną sytuacją jest taka, w której klub wypracowuje własną oryginalną tożsamość w oparciu o tradycje i wartości miejsca/regionu w którym działa, kontynuując działalność i tradycje organizacji działającej w przeszłości lub wreszcie określając specyficzny kierunek/przedmiot swego działania, np. zrzeszając właścicieli konkretnej marki albo pasjonatów motocykli określonego rodzaju np. zabytkowych itp. Taką niepowtarzalną i unikatową cechą charakteryzował się kiedyś powszechnie znany i ceniony klub z Przemyśla.
Umiejętne ukształtowanie wizerunku klubu jest bezcenne: powoduje że jest on łatwo rozpoznawalny, może korzystać ze wsparcia/przychylności otoczenia, wzbudza szacunek nie tylko tym, że zrzesza ludzi posiadających oryginalną pasję ale również tym, że umiejętnie łączy tychże pasjonatów np. z historią i tradycjami miasta lub regionu, podejmowanymi działaniami na rzecz otoczenia, otwartością na współpracę z innymi organizacjami itp. Niestety mało jest takich klubów, a te nieliczne, które miały taki niepowtarzalny charakter zdarza się że rezygnują ze swej tożsamości na rzecz przynależności do "klubów sieciowych". Tu nasuwa mi się porównanie starego, obrośniętego wieloletnią historią i tradycją, niepowtarzalnego sklepu kolonialnego do osiedlowej, wszędzie takiej samej sieciowej "Biedronki" albo innego "Tesco" czy "Lidla".
Niestety proces zatracania narodowej tożsamości poprzez nieposzanowanie własnego języka, historii i tradycji narodowych, przywiązania do swych "małych ojczyzn" dotknął też szczególnie mocno nasze środowisko.
W czasach, które nadchodzą jest to nie tylko smutne ale i niebezpieczne.