Ciekawe przemyślenia, uznanego na świecie, polskiego artysty

Pogadajmy jak motocyklista z motocyklistą...
Wielki Brat
Zwykły forumowicz
Posty: 2808
Rejestracja: poniedziałek, 19 lutego 2007, 08:39
Motocykl: FJR 1300

Ciekawe przemyślenia, uznanego na świecie, polskiego artysty

Post autor: Wielki Brat »

Wybrałem dla Was i przeredagowałem najciekawsze fragmenty wywiadu z Rafałem Olbińskim - twórcą plakatów, malarzem i grafikiem. Moim zdaniem dają trochę do myślenia.


O Polakach w USA.
Przez te 30 lat mieszkania w Stanach Zjednoczonych, gdziekolwiek mówiłem, że jestem Polakiem, od razu leciały tzw. polskie dowcipy. Określenie "Polak" znaczyło tyle co "głupek", "prymityw". I na to zapracowało sobie kilka pokoleń Polonii. To nie jest żadna akcja żydowska, masońska czy jakaś inna. Nie, to Polacy, którzy przyjeżdżali do Stanów głównie z terenów Podlasia czy Małopolski i osiedlali się w Chicago. Tam zamykali się w swoich ksenofobicznych parafiach. Nie wyściubiali nosa poza polskie dzielnice, bo się bali. Mieli kompleksy i gnuśnieli w tym swoim środowisku przez pokolenia. Nie mieli - jak inne grupy mniejszościowe - ambicji, żeby się kształcić, żeby wyjść z tego getta.
Syn pracował w tym samym zawodzie, co ojciec. Polscy górnicy w Pensylwanii, polscy murarze i sprzątaczki. Tania siła robocza, prymitywna, głupia, bez ambicji - tak byli postrzegani Polacy. W Anglii Polacy są najliczniejszą "mniejszością narodową" siedzącą w więzieniach.


O demokracji w Polsce.
Nie jesteśmy przygotowani do demokracji. Nie potrafimy myśleć demokratycznie, ponieważ zawsze był dziedzic i ksiądz, którzy decydowali za nas. Jeden nam załatwiał zbawienie wieczne, a drugi michę taniej potrawy. A myśmy dawali im tanią siłę roboczą i cały czas to robimy.
W Polsce nie było nigdy klasy średniej, bo był chłop pańszczyźniany, szlachcic i ksiądz. Mieszczaństwo, owszem, było, ale napływowe. A to mieszczaństwo tworzy postęp, a nie chłop pańszczyźniany, ani szlachta, bo nie jest tym zainteresowana.


O religii.
Kościół jest skoncentrowany na tym, jak rządzić duszami. A nie potrzeba mu światłych dusz, bo jak powiedział Arthur Schopenhauer "religie są jak robaczki świętojańskie, potrzebują ciemności, żeby świecić".


O uchodźcach.
W całej naszej historii byliśmy uchodźcami. Nigdy Polaków nie bito. Po powstaniu listopadowym przyjmowano nas w Zachodniej Europie z otwartymi rękami.
W czasie II wojny światowej Iran przyjął 116 tys. Polaków. Państwo islamskie przyjęło nas - chrześcijan. I teraz te 2 miliony Polaków siedzące na zachodzie Europy mają mieć większe prawa niż ci, którzy mają trochę ciemniejszą skórę? Z jakiej racji? Poza tym terroryści islamscy to tacy sami radykałowie jak polscy narodowcy. Tylko im dano większe możliwości. Ale myślą w podobny sposób. Nie możemy pokonać sposobu myślenia radykałów ich metodami. Możemy być tylko lepszą cywilizacją, do której imigranci chcą przyjść.


O respektowaniu prawa.
Simonides powiedział 500 lat p.n.e., że miasto jest nauczycielem człowieka. Arystoteles twierdził, że najlepiej skrojone prawa nie będą działać, gdy społeczeństwo nie jest wychowane w miejskim stylu życia.
To znaczy, że jesteśmy wszyscy w kupie i musimy się nauczyć tolerancji, respektowania praw innych, kompromisu, umów, które obowiązują. Tego uczy miasto. Demokracji liberalnej nie będzie, jak nie będzie dużych miast.
Będzie demokracja barbarzyńska. Taka, jaki jest nasz naród. Bo od feudalizmu do demokracji tak szybko się nie przeskakuje. Szczególnie jak nie ma różnych wpływów, różnych koncepcji. To daje miasto. Nikt mi nie wchodzi w moją prywatność, ja nie wchodzę w inną prywatność. Tworzymy wspólnie coś fantastycznego, bo tam wszyscy, z całego świata, dobrze się czują.
Poza Polakami, którzy w Nowym Jorku boją się i chowają na Greenpoincie.


O żydach w USA.
Tam się świetnie zaadaptowali Żydzi, bo przenieśli do Stanów ten swój zmysł do handlu, do interesów, który wyrobili sobie między innymi w Polsce czy w każdym innym kraju. Nagle okazuje się, że działają te same mechanizmy, a skala tego robi się o wiele większa. Imperium im pomogło i Żydzi są teraz największą siła ekonomiczną w Stanach Zjednoczonych.


O Polsce okresu PRL-u.
Wyrastałem w Polsce w okresie komunizmu (moja uwaga: w Polsce nigdy nie było komunizmu, gdyż przede wszystkim była prywatna własność ziemi, środków produkcji, itp. Nie wiedzieć czemu obecnie wszyscy używają tego błędnego pojęcia?) który wiele rzeczy zrobił dobrze. Wprowadzono ogólną oświatę. Polska z kraju półanalfabetów stała się krajem, w którym wszyscy czytali. Otwierano biblioteki, domy kultury. Polityka kulturalna pod tym względem była bardzo w porządku, przybliżała kulturę do mas. Miałem respekt do kultury, podobnie jak inni. Czytałem literaturę rosyjską, francuską, niemiecką. Przesiąkłem tą literaturą, tradycją europejską - Mannem, Tołstojem, Remarkiem i tego mi brakowało później w Ameryce.


O patriotyzmie.
Jeżeli ktoś o sobie mówi, że jest patriotą, to na pewno nim nie jest.
O tym się nie mówi, patriotą się po prostu jest. Nie wyrzuca się śmieci do lasu, dba się o to, żeby było czysto wokół nas, uśmiecha się do ludzi, jest się przyjacielskim, miłym, otwartym, mądrym człowiekiem. To jest dla mnie patriotyzm, a nie ryki nienawiści i potrząsanie pięścią.
A jak słyszę polityków, którzy używają słowa "patriotyzm" jako argumentu, to przypomina mi się powiedzenie moralisty i eseisty Samuela Johnsona "Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców".


O żołnierzach wyklętych.
Mam bardzo ambiwalentny stosunek do Żołnierzy Wyklętych. To nie jest biało-czarna sprawa. Robienie z nich teraz bohaterów jest wielkim nieporozumieniem w najbardziej ostrożny sposób mówiąc.
Historia Polski to ciągła walka o byt i niepodległość. Polacy zawsze mają być godni naśladowania, a jak kogoś zabijają, to pewnie nie maja wyjścia, czynią to dla lepszego dobra. Dlaczego nie umiemy przyznać, że polska historia nie jest czarno-biała?
W Polsce potrzebna jest wyważona i obiektywna dyskusja na temat wszystkich mitów historycznych, które stwarzamy.
Ale powinniśmy zacząć przede wszystkim od edukacji.


O demografii i elitach.
Obawiam się, że, niestety, sporo ludzi będzie chciało mieć dzieci tylko po to, żeby dostać pieniądze wiadomo na co.
Tego typu eksperymenty miały miejsce nawet na Ukrainie. To spowodowało, niestety, rozwój marginesu społecznego.
I to będzie prawdopodobnie następny problem do załatwienia w naszym kraju. Będziemy mieli mnóstwo dzieci alkoholików.
Rozdawanie za darmo nigdy do niczego dobrego nie prowadziło. Rozumiem, jeżeli są ulgi podatkowe, jeżeli te pieniądze idą na przedszkola, na żłobki, na coś, co ułatwia kobiecie wychowywanie dzieci. Bardzo dobrze. To jest dobra polityka.
A poza tym, tzw. dzietności się w ten sposób nie robi.
Z danych statystycznych wynika, że najwięcej dzieci rodzi się tam, gdzie mamy do czynienia z nędzą: w Etiopii, czy w Bangladeszu. A nie w bogatych krajach.
Po cholerę kobiety mają wychowywać pięcioro czy więcej dzieci, kiedy mogą sobie mieć hobby, zainteresowania.
Ludzi na świecie jest za dużo. Powinniśmy ograniczać przyrost naturalny, a nie produkować tanią siłę roboczą, jak to ma miejsce w Polsce.
Po to, żeby Steve’a Jobsa wyprodukować, nie potrzebujemy mieć 500 zł na dziecko. A takich ludzi nam potrzeba coraz bardziej. Cała polityka w tej chwili jest nastawiona przeciwko elitom. I to jest porażające dla mnie. Powinniśmy dbać, chuchać i dmuchać na elity, bo elity tworzą cywilizacje, a nie masy.


O kobietach.
Jestem heteroseksualny, kobiety mi się zawsze podobały.
Kiedyś ktoś zapytał: jak się zaczęła sztuka nowoczesna? Zaczęła się od momentu, kiedy artyści przestali oglądać się za kobietami i wmówili sobie, że mają lepszy pomysł.
A ja się oglądam za kobietami, czyli nie tworzę sztuki współczesnej. Dlaczego? Dlatego, że jest to przedłużeniem tego, czego jako student czy uczeń szkoły średniej uczyłem się i chłonąłem z literatury francuskiej - romansu europejskiego.
Mówienie komplementów kobietom, co, niestety, w naszej popkulturze znikło. Teraz jest tylko seks i w zasadzie przedtem nic nie ma, a potem też nic.
Kiedyś był romans. Seks był ukoronowaniem tego romansu. I to było piękne. I ja kontynuuję ten romans z kobietami, malując je. Prawię im jakby komplementy tym malarstwem. One są na obrazach takie, jakie chciałyby być, a nie takie, jak naprawdę wyglądają.
Nie chcę być tutaj banalny i mówić, że właściwie wszystkie kobiety są piękne. Jest mnóstwo twarzy stylizowanych na jakieś tam wzorce, w których poza tą stylizacją, taką plastikowa urodą nie ma nic mądrego.
Piękno, które jest mądre, dłużej trwa.

Fragmenty z wywiadu Ewy Koszowskiej (WP) z Rafałem Olbińskim - twórcą plakatów, malarzem i grafikiem.
W roku 1981 zamieszkał w Stanach Zjednoczonych, gdzie zdobył wielkie uznanie krytyków i publiczności.
Jego plakaty i ilustracje regularnie ukazują się na łamach takich magazynów jak "New York Times", "New Yorker" czy "Time". Jest zdobywcą najważniejszych międzynarodowych nagród (m.in. Society of Illustrators in New York, Art Directors Club of New York, Prix Savignac w Paryżu). Jego dzieła znajdują się w największych kolekcjach sztuki współczesnej.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Na luzie”